środa, 28 sierpnia 2013

three


*punkt widzenia Emily*

Pierwszy dzień w szkole dobiegał końca. Na przerwach każdy dziwnie na mnie patrzył, czułam się wtedy jakby patrzyli na wariatkę. Czułam, że oni wiedzą że spędziłam dwa lata w psychiatryku, ale to nierealne, nikt nie wiedział i tak ma zostać na zawsze. Nikt się nigdy nie dowie.
-cześć Emily, do jutra- krzyknęła do mnie Amanda na pożegnanie. Pewnie zastanawiacie się kto to jest. Moja nowa "koleżanka" Tylko z nią dziś rozmawiałam i wydaje się być miłą osobą, a nie jakąś suką tak jak Camile i jej przyjaciółeczki-odmachałam jej i ruszyłam na szkolny parking gdzie miał przyjechać, po mnie mój brat. Gdy dotarłam na parking, rozejrzałam się za Zaynem albo jego autem, ale go jeszcze nie było więc postanowiłam usiąść na ziemi opierając się o szkolny budynek i chwilę poczekać. Na piechotę nie maiłam ochoty wracać, strasznie daleko i nie wiem czy bym sama trafiła.

Czekam już na niego dwadzieścia minut. Zabiję go. Na parkingu zostały tylko z pięć samochodów, pewnie należących do nauczycieli, oprócz jednego które wyglądało na sportowe i na bardzo drogie auto. Wątpie, że nauczyciel miał by takie auto, więc zapewne to jakiegoś bogatego dzieciaka. Nie znam się na autach więc nie wiem jaki model ale bardzo mi się podobał. Gdy przestałam wpatrywać się w parking i w te auta, wyciągnęłam telefon ze swojej kieszeni .Przeszukałam kontakty i zadzwoniłam do "Zayn" znaczy próbowałam się dodzwonić, bo nie odbierał i poczta się włączała. Nie zdziwiłabym się jeśli Zayn o mnie zapomniał, ale może miał coś ważnego.Tylko co ja mam teraz zrobić? czekać tu do jutra? Postanowiłam poczekać na niego jeszcze pół godzinki i jak nie przyjedzie to pójdę na przystanek i pojadę autobusem, którym tak bardzo nienawidzę jeździć.

Nagle usłyszałam jak drzwi (koło których siedziałam) zaczeły się otwierać, a z nich wyszedł chłopak. To ten sam co wcześniej "uratował" mnie od Camile i jej przyjaciółek. On był tak przystojny, że nawet nie wiem kiedy się na niego zapatrzyłam
-halo cos ze mną nie tak?- zwrócił mi uwagę i lekko się zaśmiał. W tym momencie strzeliłam buraka, którego on pewnie zauważył. Super
-przepraszam- wzięłam wzrok z niego i przerzuciłam na telefon w którym kontynuowałam grę, a raczej próbowałam kontynuować
-no coś ty, nie twoja wina, że jestem taki sexowny
-arogancki dupek-powiedziałam pod nosem, lecz pech chciał że on to usłyszał
-może i dupek, ale jaki sexowny
-dość
-możesz przestać udawać że Cię nie interesuje i schować telefon?-zapytał lekko wkurzonym głosem, a ja po prostu byłam zdziwiona jak ktoś może być tak bardzo zapatrzony w siebie
-ale ty mnie nie interesujesz
-jeszcze skarbie, jeszcze..-nie odpowiadałam już nic na jego durne odpowiedzi. Siedziałam grając na telefonie, bo czułam się niezręcznie w jego obecności, po chwili poczułam że siada obok mnie
-czemu tu siedzisz i nie jedziesz do domu?- zapytał spoglądając przez moją głowę i patrzył jak gram. Grałam tylko dlatego, bo nie miałam co zrobić z rękoma, a on nie chciał mnie zostawić w spokoju
-zapomnieli o mnie,okej? nie ważne, zostaw mnie..nie musisz mi dotrzymywać towarzystwa
-nawet nie chciałem, ale czekam aż mi podziękujesz -odpowiedział chamsko i poczułam się zmieszana,bo w jednym momencie był miły.W drugim arogancki, a w trzecim chamski
-za co mam ci niby dziękować?-zapytałam, a on wyrwał mi bezczelnie telefon z ręki
-za to, że gdyby nie ja to byś się rano spóźniła, bo te suki by cie nie wpuściły- a czyli o to mu chodziło, chodziło mu o akcje z Camile
-poradziłabym sobie sama, a teraz oddaj mój telefon, bo muszę się wydostać z tego głupiego parkingu i wrócić do domu
-nie poradziłabyś sobie-zaśmiał się i oddał mi telefon mówiąc "cześć" i szedł w stronę auta które wcześniej "obczajałam" więc należało do niego.Bogaty rozpieszczony, arogancki dupek.
-wiem że patrzysz na mój sexowny tyłeczek-szedł tyłem, więc skąd mógł wiedzieć co robię? Debil
-chciałbyś 

Próbowałam dodzwonić się do Zayna, ale nic z tego, bo on nie odbierał i włączała się poczta. Byłam już tak wkurzona, że rzuciłam tym telefonem o ziemie.Byłam osobą którą szybko wkurzyć, nawet czymś małym. Nie miałam jak wrócić do domu i chyba jestem zmuszona jechać autobusem.Nie wiem gdzie znajdę jakiś przystanek, ale jakoś muszę wróci.
-ey laska nie wkurzaj się tak-podjechał do mnie ON tym swoim drogim autem wyglądając za szybe i uśmiechając się do mnie. Czy go bawiło to że właśnie byłam wkurzona? współczuje mu, bo jak jestem wkurzona to siebie nie kontroluję
-daj spokój
-podwieźć cię?-zapytał i teraz nie wiedziałam czy mam się zgodzić czy nie. Potrzebowałam podwózki, ale z drugiej strony nie chciałam z nim jechać
- no wsiadasz czy będziesz tak stała i się gapiła?- coś mnie skusiło i wsiadłam

W tym aucie było tak wygodnie i tak pięknie. Co się dziwić, pewnie kosztował fortune i tak właśnie wyglądał
-gdzie mieszkasz?-zapytał wpatrując się cały czas w drogę
-zawieź mnie do biblioteki na green street
-jesteś Emily prawda?
-tak, widzę że już każdy wie
-jesteś nowa, to normalne
-a ty?
-Justin Bieber- po tym co powiedział, zamarłam. Czy ja dobrze usłyszałam? On powiedział "Justin Bieber"? Nie może to do mnie to dotrzeć. To on mnie wtedy uratował. To dzięki niemu chciałam nadal żyć. To on był moim ratownikiem. Odnalazłam go. Kto by pomyślał, że on teraz taki będzie. Zmienił się na gorsze. Kiedyś był chłopakiem z uczuciami i nie był takim aroganckim dupkiem.Z wyglądu też się zmienił. Nie był już tym słodkim dzieciakiem, był sexownym facetem i muszę to przyznać, że był sexowny i to bardzo sexowny. Okej Emily nie możesz teraz myślec o tym jak jest sexowny.

"Kiedy już wyjdę z psychiatryka odnajdę go, odnajdę mojego ratownika, Justina Biebera.  Ciekawe co mu powiem. Ciekawe czy on o mnie teraz myśli. Ciekawe czy kiedyś się spotkamy. Ciekawe czy kiedyś mu podziękuję. Bardzo bym chciała. Odnajdę go. Zrobię wszytsko by go odnzaleść i mu podziękować że mnie uratował"
się
To nie jest najlepszy pomysł, by mu podziękować. Muszę trzymać się od niego z daleka. Jeszcze mnie pozna i rozpowie to każdemu? Nie miałabym życia. On nie może dowiedzieć się, że jestem Emily Gomes. Od teraz przedstawiam jako Emily Rose.
*punkt widzenia Justina*

-żyjesz?- była tak zamyślona, że nawet nie zauważyła, że jesteśmy już na miejscu. Otwierała już drzwi aby wyjść, ale zatrzymałem ją łapiąc za nadgarstek
-nie podziękujesz za podwiezienie?
-dziękuję, cześć- miała tak zszokowaną minę i dziwnie się zachowywała
-i tak skarbie musisz mi to odpracować i podziękować za rano- nie odpowiedziała już nic, tylko wyszła i trzasła drzwiami. O co jej chodziło?


_______________________________________________________________________
 cześć tu justinatorka
Emily już wie że to Justin który ją uratował
pewnie jesteście ciekawi kiedy Justin dowie się że Emily jednak żyje

wiem, że kilka osób czekało na ten rozdział bardzo długo. Za co przepraszam, ale miałam przestać pisać 
i dziś mnie coś wzięło na pisanie i pisałam ten rozdział z 2.5 godzinki  i miałam go nie umieszczać ale jednak umieszczam. (wiem, że ten rozdział to jedna wielka maskara)  Nie wiem czy będę kontynuowała pisanie. Mam wene, ale czuje ze nie jestem dobra w pisaniu. Mój ask, jeśli macie jakies pytania to śmiało http://ask.fm/Beliieberka

czytasz=komentujesz


sobota, 27 lipca 2013

two

*punkt widzenia Emily*

-wstawaj Emily-  ktoś nagle zaczął mnie szturchać i zabierać mi kołdrę gdu otworzyłam oczy zobaczyłam, że to Zayn
-co?- zapytałam zaspanym głosem
-do szkoły Emily zaraz jedziesz - powiedział bardzo spokojnie, a ja aż się zdziwiłam i dopiero po chwili przypomniałam sobie, że mam iść do szkoły. Wolałabym sobie pospać, ale musiałam tam iść.
-dopiero co wyszłam ze szpitala- przy nim wolałam mówić szpital niż psychiatryk, sama nawet nie wiedziałam czemu, tak po prostu. Lepiej to brzmiało.
-Emily musisz się przyzwyczaić, tak będzie lepiej- powiedział i musiałam się z nim zgodzić, bo w sumie miał racje.Musiałam przyzwyczaić się do otoczenia i do ludzi.
-ubierz się, za 10 min bądź na dole i zawiozę Cię do szkoły. Masz śniadanie, bo już nie zdążysz zjeść w domu- wzięłam od niego śniadanie i wyszedł. 10 minut? oh musiałam wsiąść szybki prysznic, bo wczoraj poszłam spać brudna. Weszłam pod prysznic i żeby nie zajęło mi to dużo czasu przeleciałam, po skórze kilka razy zamydloną gąbką i opłukałam się letnią wodą.Jeszcze tylko umyć zęby i się ubrać. Po wyszczotkowaniu zębów, spojrzałam w walizkę, bo jeszcze nie zdążyłam wypakować ciuchów. Liczyłam na to, że mam coś tam czystego i na moje szczęście miałam kilka rzeczy, które były czyste. Ubrałam na siebie czystą bieliznę, czarne rurki, szarą luźną bluzę i wzięłam też z walizki szare vansy i ubrałam je na nogi, ok byłam gotowa. Wszystko zajęło mi ok 15 minut, a teraz pytanie gdzie są moje książki? i moja torba albo plecak? Zeszłam na dół, może Zayn mi to wyjaśni
-o wreszcie jesteś, wychodzimy- podał mi torbę w której były książki, czyli wszystko wyjaśnione

-przyjadę po ciebie, ucz się dobrze-powiedział i chciał mnie przytulić, ale ja otworzyłam drzwi tylko przytakując mu twierdząco głową. Wyszłam z auta i zobaczyłam na parkingu pełno aut i większość tych aut to byli uczniowie szkoły. Oni mieli już prawko a ja? a ja siedziałam dwa lata przeważnie na łóżku. Czułam dużo par oczu na moją osobę pewnie dlatego, że pierwszy raz mnie tu widzą.Nienawidziłam tego.Szłam do wejścia, chciałam żeby ten dzień się skończył. Ledwo ten dzień się zaczął, a ja pragnęłam jego końca.
Gdy zmierzałam w stronę drzwi zobaczyłam trzy dziewczyny. Wyglądały troche jak dziwki. Dwie miały na sobie miniówy, a jedna z nich strasznie obcisłe szorty i oczywiście każda z nich miała na sobie szpilki. Wyglądały troche jak te "najważniejsze, najpiękniejsze w szkole" czyli suki bez uczuć, które myślą, że wszystko im wolno. Czułam, że się na mnie gapią im bliżej byłam tym bardziej słyszałam, że coś o mnie szepczą, to tylko dlatego że jestem nowa.
- a ty gdzie się wybierasz nowa?- jak próbowałam wejść do szkoły, zatrzymały mnie te trzy suczki i  zagrodziły mi wejście. Nawet ich nie znam, ale już ich nienawidzę i pewnie będę to powtarzać jeszcze sto tysięcy razy, albo i więcej.Przygotujcie się na to. Próbowałam je przeminąć jakoś nie zachodząc w bójkę, bo gdyby dyrektor czy ktoś się dowiedział, to potem mogłabym wrócić do psychiatryka. Głupie nie? ale jestem na "obserwacji" i jeślinawet w taką głupią bójkę bym weszła, to bym miała problemy, a raczej nie chciałam tam wracać. Mimo, że jak już mówiłam tam to miejsce mnie dużo nauczyło i było dla mnie ważne, to wolałam tam nie wracać. Chciałam nauczyć się żyć w prawdziwym, realnym życiu.
-wpuście mnie!-warknęłam, na co te trzy suki zaśmiały się. W drzwiach przez które ja chciałam wejść do szkoły, wyszedł właśnie bardzo przystojny chłopak i załagodził tą "kłótnię"
- Camile puść ją- powiedział ten przystojny chłopak do dziewczyny która najbardziej się do mnie sapała, pewnie była tą najważniejszą w ich przyjaźni i rządziła każdą z nich. Jak można z kimś takim się przyjaźnić? ah no tak dla popularności, żałosne. Po chwili odsunęły się, a ja przechodząc koło nich, aby wejść do szkoły spojrzałam na bok gdzie stał ten przystojny chłopak i powiedziałam cicho "dziękuje" na co on się uśmiechnął i weszłam do szkoły. Byłam zapewne spóźniona przez te suki.

*punkt widzenia Justina*

Byłem z chłopakami już w szkole. Zawsze jesteśmy trochę wcześniej, by pogadać i czasem zapalić jakiegoś skręta przed szkoła, by nas to rozluźniło. Stałem przy szafkach z Ryanem i Chazem, bo do lekcji zostało jakieś 10-15 minut
 -widzieliście tą nową?-zapytał Chaz
-to ta co wychodziła z tego okropnego auta i tą co obczajaliśmy?- zapytałem, ale wiedziałem, że o nią chodzi więc nie wiem jaki sens był pytania o to
-tak- odpowiedział Chaz
-jest niezła, ale widać że nie dostępna i zachowuje się jak dziewica i pewnie nią jest- Chaz miał racje, a Ryan tylko się śmiał i przytaknął głową, że myśli tak samo
-zakład, że ją zdobędę- zaproponowałem i rzuciłem wyzwanie
-nie uda Ci się Bieber- powiedział zszokowany Chaz, a Ryan wszystkiemu przyglądał się ze zdziwieniem
-Załóż się. O moje auto. Jeśli wygrasz dostaniesz moje auto, jeśli przegrasz co miesiąc tankujesz mi je i sprzątasz w nim- widziałem Chaza uśmieszek i zadowolenie.On kochał moje auto i zawsze je chciał mieć.Rayan stał zamurowany, bo dobrze wiedział ile to auto dla mnie znaczy, ale wiedziałem, że wygram i będzie świetna zabawa przy tym wszystkim
-żeby utrudnić to musisz być dla niej miły, a nie taki dupek jak zawsze, zresztą i tak będziesz musiał, bo inaczej jej nie wyrwiesz- wtrącił się Rayan
-umowa stoi- powiedziałem, wyciągając dłoń do Chaza i pokazałem gest Raynowi by przeciął naszą umowe, zakład
-masz na to dwa tygodnie, do imprezy i wtedy masz ją przelecieć, bo inaczej przegrasz zakład - znowu Rayn się wtrącił jakby mógł wszystko. Czyli mam wyzwanie. Chłopaki wiedzieli jak działam na dziewczyny, ale wiedzieli że to nie jest taka jak inne dziewczyny. Ona nie ubierała się jak tania dziwka i zachowywała się nie śmiało. Była piękna, przyznam. Troszkę się bałem, że mogę stracić moje najukochańsze cudeńko aka moje auto, ale dam rade. Wygram to walkę chociażbym miał być dla niej romantyczny. Nawet nie wiem kiedy się zamyśliłem. Chłopaki pstrykneli mi palcami przed twarzą bym się ogarnął
-co do cholery?- warknąłem na nich
-nie powinienem pomagać, ale za drzwiami stoi twoja Emily- powiedział Chaz głupkowato się śmiejąc, a ja zamarłem. Więc miała na imię Emily? Wtedy wspomnienia wróciły. Ta dziewczyna która popełniła samobójstwo nazywała się Emily, od tamtej pory nienawidziłem tego imienia. Jak je słyszałem gotowało się we mnie i bałem się że zacznę płakać jak w dniu gdy to się stało. Cały czas winiłem siebie za to co się stało, za to że umarła. Byłem tam gdy ona chciała to zrobić. Zamiast zadzwonić po pomoc ja próbowałem z nią gadać i przekonać by tego nie robiła. Nigdy sobie tego nie wybaczę. Muszę wymyślić jej jakąś ksywkę, bo jeśli mam z nią spędzać czas i ją uwieść to nie chcę, by przypominała mi Emily Gomes. To po jej śmierci zmieniłem się w bad boy'a taki jakby bunt, ale to samo się stało i taki już jestem. Gdy chłopcy pokazali mi że stoi tam, a przed nią Camile ze swoimi przyjaciółkami, które zagradzały jej miejsce. Poszedłem tam by jej pomóc i żeby moje pierwsze wrażanie, było dobre i żeby mnie polubiła
-Camile puść ją!- widziałem jak Camile patrzyła na mnie ze wzrokiem "co do cholery?" ale zrobiła to co jej kazałem, a po niej oczywiście jej papużki - przyjaciółki. Manipulowała nimi jak tylko mogła, a te debili przyjaźniły się tylko z nią, żeby być kimś w tym szkole, ale i tak były w oczach innych sukami. Camile posłuchała mnie, bo jest we mnie zakochana. Kilka razy spaliśmy ze sobą, a ta naiwna Camile narobiła sobie nadziei i łaziła za mną myśląc że będę dawał jej buziaki i ją tulił. Żałosna, ale w łóżku była dobra. Widziałem tą Emily z bliska i kogoś mi przypominała. Może dziewczynę z jakiegoś pornola? No dobra może lekko przesadziłem. Dziewczyna o długich blond włosach ruszyła do drzwi, bo miała wolną drogę od tych suk i przechodząc koło mnie odwróciła lekko głowę i wyszeptała ciche "dziękuję"na co ja uśmiechnąłem się szeroko i odprowadzałem ją wzrokiem jak wchodziła do szkoły.
-od kiedy ty jesteś taki miły kotku?- zapytała Camile, próbując się do mnie przytulić na co ja się od niej odsunąłem
-stul pysk- warknąłem i szarpiąc się z jej uścisku, wszedłem do szkoły i czekało mnie 7 godzin męczarni,ale gdy Emily tam jest to będzie dla mnie zabawą i przyjemności. Niedługo mnie pokocha 

_____________________________________________________________________________
chejcia tu @Justinatorka. Krótki rozdział, ale taki mi się lepiej pisze, bo jak bym pisała dłuższe to by było mniej ciekawie i bardziej nudno. Przepraszam za błedy. Wiem, że nie piszę zbyt dobrze, ale się uczę. A i chciałam podziękować za 40 ileś komentarzy pod pierwszym rozdziałem. szczerze? jestem w szoku do teraz
i piszcie mi szczerze czy mam pisać dalej bo jak coś to przerwe jak źle pisze

jak myślicie kiedy Emily się dowie że to Justin Bieber który ją uratował?
albo kiedy Justin dowie się że to jest emily, która jednak żyje?
i co myślicie o tym zakładzie, kto wygra? 



czytasz=komentujesz

środa, 24 lipca 2013

one

Wreszcie nadszedł dzień w którym mogłam stąd wyjść, ale czy ja na pewno chciałam stąd wyjść? Jeszcze dwa lata temu nienawidziłam tego miejsca tak bardzo, ale przyzwyczaiłam się i tak jakby stało się to moim życiem, częścią mnie.Na początku modliłam się codziennie by stąd wyjść, ale potem polubiłam to miejsce, tak nazwijcie mnie nienormalną.Tu mi było lepiej.Tu nikt mnie nie krzywdził.Tu byłam bez tego potwora, mojego brata. Pierwszy rok był dla mnie trudny, nawet nie wiecie jak bardzo. Wcześniej byłam w szpitalu sześć miesięcy w śpiączce, cudem się obudziłam i trafiłam tu, do szpitala psychiatrycznego. Tak naprawdę nie powinnam tu trafić. Tak, chciałam popełnić samobójstwo, ale tylko przez chwile o tym pomyślałam, potem gdz się wycofywałam po prostu ręce mi się poślizgnęły, puściłam się barierki i spadłam do wody. Gdyby nie Justin Bieber wtedy nie przyszedł, ja bym skoczyła z własnej woli. On mi wtedy tak bardzo pomógł. Musiałam wyrwać się ze swoich myśli, bo zaraz wychodzę. To takie dziwne, że jak ja wyjdę, ten pokój będzie należał teraz do kogoś innego, do osoby która będzie potrzebowała pomocy. Wstałam z łóżka, popatrzyłam na pokój i łzy zaczęły mi spływać po policzkach. Nie mogę uwierzyć, że tyle czasu tu spędziłam odizolowana od świata. Trzeba w końcu zmierzyć się z prawdziwym światem. Będzie trudno, ale dam rade. Chwyciłam za klamkę od drzwi mojego pokoju i ciągnąc za sobą dwie walizki wyszłam.Zamykając za sobą drzwi.Zostawiłam właśnie za sobą przeszłość. Zaczynam nowe życie. Jestem Emily Gomes i zaczynam żyć od nowa! Miałam ochotę teraz wykrzyczeć się i cieszyć życiem, ale musiałam poczekać jeszcze w poczekalni żeby ktoś mnie odebrał i ciekawe kto to będzie. Oby nie on, oby nie ten potwór.

-Emily kochanie jeszcze przez pół rok będziemy Cię zabierać na rozmowy z psychologiem- powiedziała  Elisabeth przytulając mnie.Elisabeth to była moja opiekunka/lekarka która zajmowała się mną te pieprzone dwa lata w tym psychiatryku.
-dobrze Elisabeth - przytuliłam się  do niej, nie odrywając się bardzo długo. Ona odwzajemniła mój uścisk i słyszałam jej lekki szloch. Też zaczęłam płakać. Będę za nią tęsknić. Wiadomo będziemy się spotykały, ale tylko od czasu do czasu,a nie tak jak tu codziennie. Naprawdę Elisabeth była przez te dwa lata dla mnie jak moja mama. Ona mi pomagała, zawsze wysłuchiwała i wspierała. Tak wiem, to psycholog i musiała, wiem, ale ona robiła to z miłości, a nie dlatego, że jest to jej praca. Na początku ciężko mi było się do niej przekonać, ale potem pokochałam ją, tak bardzo.

Siedziałam w poczekalni sama, bo Elisabeth musiała wracać do pracy. Siedziałam z dziesięć minut, aż nagle  drzwi otworzyły się i zobaczyłam mojego brata, kurwa tylko nie to..ten potwór tu idzie
- hej skarbie, gotowa?- zapytał. Oh serio teraz będziesz mówił do mnie "skarbie" żałosne. Nie widziałam go dwa lata i szczerze cieszyłam się z tego, że miałam od niego spokój to przez niego tu wylądowałam, gdyby nie on pewnie teraz bym była z przyjaciółką na zakupach, albo z chłopakiem na randce, ale ja siedziałam dwa lata w psychiatryku i nie miałam możliwości żyć. Nie odpowiedziałam mu nic, on wziął moje walizki i wyszliśmy. Poczułam lekki powiew wiatru, to było przyjemne uczucie, którego mi brakowało. Wychodziłam z Elisabeth na dwór w psychiatryku, ale to nie to samo.Zresztą 6 miesięcy byłam w szpitalu i przez kolejne 6 miesięcy w psychiatryku nie mogłam wychodzić na dwór, dopiero potem, a to i tak wyglądało jak więzienne spacerki, serio.

-witaj w domu Emily- otworzył przede mną drzwi frontowe do naszego uroczego domku. Dlaczego on musiał być tak sztucznie miły? nienawidziłam go. Nawet mu nie odpowiedziałam.Nie chciałam z nim rozmawiać.Wzięłam swoje walizki które stały przy drzwiach i weszłam z nimi na górę, po schodach do mojego pokoju. Był taki sam, nic się nie zmieniło. Łóżko stało  tym samym miejscu, biurko i szafa też i nawet zdjęcia rodziców były tam gdzie zawsze.Troszkę tęskniłam za moim pokoikiem, oh nawet nie troszkę, ja bardzo tęskniłam za moim pokojem, za moim łóżkiem. Za wszystkim co moje, tęskniłam za życiem, prawdziwym życiem.

Gdy rozpakowywałam rzeczy z walizek nagle usłyszałam pukanie do drzwi,mojego pokoju. Od kiedy mój kochany braciszek (wyczuj sarkazm na "kochany") puka do moich drzwi?
- proszę- to było pierwsze słowo skierowane do mojego brata od dwóch lat, po chwili on wszedł i podał mi plan lekcji. Co? mam chodzić do szkoły? Przecież nie dam rady, tam są ludzie których ja tak na prawdę nie widziałam. Szczerze to ja nawet nie wiem jak powinnam się zachowywać, nie wiem jak zachowują się nastolatkowie. Sama nią jestem, ale ja nie jestem jak typowa nastolatka.
 Będąc tam, oni zmienili mnie i może życie. 
- masz tu plan lekcji. Jutro pierwszy dzień twojej szkoły, mam nadzieję że dasz rade-powiedział uśmiechając się do mnie i po chwili wyszedł i nawet nie mogłam o nic zapytać, ale może to i dobrze, bo nie chciałam tego potwora w moim pokoju. Zastanawiałam się do której klasy ja teraz szłam, ale spojrzałam na plan i pisało że druga klasy szkoły średniej. Jutro zaczynało się drugie półrocze drugiej klasy.Zawaliłam tyle lat szkoły.Jak ja ma dać rade się uczyć i ogarnąć to wszystko? W psychiatryku na drugim roku uczyli mnie, ale wiecie to nie to samo co w szkole. Bałam się jutra, strasznie. Bałam się tych wszystkich ludzi, nie lubię być nowa i wiem że sobie nie poradzę, byłam odilozowana od ludzi przez dwa lata, jak mam dać rade? Ja już nie wiem jak rozmawiać z rówieśnikami. Tam gdzie byłam te pierdolone dwa lata, rozmawiałam tylko z Elisabeth.
Miałam dość już tego dnia.Chciałam tylko zasnąć. Upadłam na łóżko i ściągnęłam z siebie ubrania, zostając tylko w staniku i majtkach. Nawet nie chce mi się iść do łazienki, odpuszczę sobie.Pójdę spać brudna, bo nie mam siły już wstawać. Jutro czeka mnie ten dzień, gdzie stanę twarzą w twarz z moim lękiem. Z ludźmi. Chcę żeby nikt mnie nie pamiętał, żeby nikt nie wiedział, że byam tam gdzie byłam.Zaczynam od nowa i nie chcę zaczynać jak ta "nienormalna z psychiatryka" Jestem ciekawa też czy spotkam w szkole mojego ratownika, Justina Bieber'a. 

_______________________________________________________________________________
Cześć z tej strony @Justinatorka Nie wiem czy spodoba wam się taki wstęp
ale mogę wam obiecać że potem będzie tylko lepiej, obiecuje i nie zrażajcie się na początek
bo wszystko się rozkręci i przepraszam za jakiekolwiek błędy i piszę to opowiadanie żeby
się sprawdzić, a nie żebym nie wiadomo jak super pisała. Zdziwiliście mnie tym że mam 30 ileś
komentarzy pod bohaterami z mini prologiem, dziękuję i myślę że tu będzie więcej komentarzy
 SKOMENTUJ SZCZERZE :)
 + jak myślicie czy Emily spotka w szkole swojego ratownika, Justina?
Chcesz być informowany? napisz nick tt albo fejsa w kom

wtorek, 23 lipca 2013

Bohaterowie

                                                                          Emily Gomes 17 lat
straciła rodziców wieku 13,5 lat. Został jej wtedy tylko 21 letni brat, który od śmierci rodziców zmienił się na potwotra, robił jej straszne rzeczy. Pewnego dnia Emily jako 15 latka nie wytrzymała i poszła na most i chciała się zabić, wtedy Justin Bieber jako 16 latek próbował jej pomóc i mu się to udało, gdy Emily chciała zejść z mostu, niestety stało się tak, że poślizgnęła się i spadła. Była 6 miesięcy w szpitalu, a 2 lata w psychiatryku. Czy sobie poradzi? czy odnajdzie przyjaciół? nię będzie miała łatwo, bo na jej drodze stanie arogancki Justin

                                                                           Justin Bieber 18 lat
Jako 16 latek był bardzo słodki, nieśmiały chłopak. Ale myślał, że Emily umarła, że nie żyje i on wtedy się zmienił, nie mógł tego wytrzymać. Nie znał jej gdy spotkał ją na moście, ale próbował jej wtedy pomóc, nie udało mu się, ale ona żyła, ale on tego nie wiedział. To przez jej śmierć się zmienił na dupka bez uczuć